poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Walka ze słońcem

Deszcz... ciągle tylko ten deszcz, raczej mało znajdzie się osób, które były zadowolone, że niemalże cały lipiec w tym roku padało (może nawet nikt się nie znajdzie?). Wszak kto wziął urlop w lipcu, a nie na końcu sierpnia musi teraz zgrzytać zębami :D Niestety wakacje się kończą. Dla wielu jest to okres bólu, rozpaczy i innych negatywnych uczuć, chociaż pogoda na tę końcówkę wreszcie sprzyja, prawdopodobnie po to, żeby większość młodzieży nie popadała w depresję przed końcem wolnego :) Tak też do zdjęć wreszcie mogę korzystać w pełni z takiego oświetlenia jakie daje mi słońce - zdradliwego, uwypuklającego wszystkie niedoskonałości twarzy, (...), postarzającego itd., itd. Z tego powodu staram się unikać mocnego słońca, zwłaszcza w godzinach południowych czy też wczesno-popołudniowych. Nie zawsze jednak się da. Sesja odbyła się kiedy słońce było niestety jeszcze zbyt wysoko... no ale i na to znajdzie się jakaś rada. :)


W ferworze walki ze słońcem zacząłem od spróbowania czy rzeczywiście diabeł tak straszny jak go malują no i w rzeczy samej :) Szybko zrezygnowałem z tego pomysłu  i poszukiwałem po okolicach miejsc, które kadrowo nadawałyby się idealnie, a jednocześnie znajdowałyby się w cieniu. Niemało było z tym problemów jednak znalazło się kilka takich miejsc. Ogólnie cała sesja odbyła się w Jaworznie nad jeziorem "nurków" - Orce. Nazywane jest tak z tego powodu, że jak sama nazwa wskazuje służy do ćwiczeń nurkowania. Na jego dnie zatopione są koparki i inne atrakcje aby urozmaicić podwodne życie. By dostać się w to miejsce, a właściwie nawet troszkę dalej, bo na drugie jezioro, trzeba było przejść kawałek. Za to dla takich widoków warto. Zdjęcia odbyły się nie nad samym jeziorem, a na szczycie klifów, które otaczają je dookoła. Wygląda to niesamowicie, więc kto nie był niech żałuje. Modelka o imieniu Nikola (którą gdzie tym razem znalazłem? na popularnym serwisie społecznościowym face... no) okazała się osobą, która nie wiedziała, że mamy coś tak pięknego w Jaworznie - co dla mnie było miłym zaskoczeniem, bo uwielbiam pokazywać ciekawe miejscówki :) aby dopełnić ładnego zarówno miejsca jak i modelki, ubraniem była tu niebieska suknia. Dzięki temu połączeniu po raz kolejny miałem możliwość pokazać kobiecą delikatność. Mógłbym ciągle zajmować się tego typu sesjami, gdyż pokazywanie tej delikatności na swoich fotografiach jest czymś co sprawia mi ogromną przyjemność. Zastanawiam mnie tylko jedno... czemu dziewczyny nie chodzą już za bardzo w takich sukienkach lub sukniach... czasem chciałbym urodzić się w czasach kiedy było to czymś normalnym, choć z drugiej strony... normalność tego ubioru powodowałaby, że aż tak nie zachwycałbym się nim :)



piątek, 19 sierpnia 2011

Chrzest

Ci, którzy mnie znają lub czytają bloga regularnie wiedzą, że jestem chrzestnym małej Lenki :) Kiedy uczestniczyłem w obrzędzie nie mogłem niestety robić zdjęć Lence jak i samemu sobie (swoją drogą ciekawie by to wyglądało), za to robił je ktoś inny. Fotografia jednak pozwala mi stanąć po drugiej stronie i zarejestrować początek życia chrześcijańskiego danej osoby. Cieszy mnie świadomość, że kiedyś moje fotografie będzie oglądać ta osoba patrząc jak wyglądała jak była malutka, jak w Jej przypadku wyglądała cała uroczystość. Osobą, której święto prezentuję jest mała Karolinka z Będzina.



W sumie podczas całej uroczystości zrobiłem 90 fotografii, wszystkie poddałem obróbce i dostarczyłem :) Prezentuję kilka tych, które lubię najbardziej :)


poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Zespołem

Pamiętam jak kiedyś zestresowany jechałem na pierwszą sesję, w której udział brał wizażysta - czym to nie było dla mnie... z czasem jednak człowiek przyzwyczaja się do takich rzeczy i teraz bardzo lubię gdy tyle zależy ode mnie. Każdy wkłada dużo czasu w swoją pracę, stara się jak może, by potem ostateczny efekt ich pracy zależał ode mnie. Traktuję to niczym zaszczyt, gdy wiem, że jeżeli "zmaram" to cała ich praca idzie na marne. To podnosi chęć do jeszcze większych starań.


Sesja o której dziś piszę odbyła się całą grupą. Najpierw zaczęło się od poszukiwania przeze mnie projektanta ciuchów, który w swoim zanadrzu posiadałby jakieś suknie. Tak złożyło się, że znalazłem osobę z Sosnowca, która może wykonać dla mnie takie projekty, a co lepsze współpracuje na stałe z agencyjną modelką. Oczywiście w zespole nie mogło zabraknąć Darii, która jak się okazało - współpracowała już wcześniej z modelką. Tak też ekipa przedstawiała się następująco:

- fotograf: Rafał Miętka (tak to ja :D)
- modelka: Angela Wicher
- wizażystka: Daria Wrzesień
- projektant: Adrian Kurowski
- asystentka: pojawiła się gościnnie Agnieszka, którą być może pamiętacie z naszej sesji "Oldschool"
Suknie, które przygotował Adrian pasowały do czegoś eleganckiego, stąd decyzja, aby zdjęcia odbyły się na zewnątrz pałacu Schöna w Sosnowcu, obecnie używanego jako muzeum. Niestety zdjęcia wewnątrz obarczone byłyby bardzo wysokimi kosztami, więc z racji sesji niekomercyjnej odbyły się na zewnątrz. Za to jakim zewnątrz... pałac jest bardzo zadbany, prezentuję się świetnie. Planując kadry oglądałem go tylko na zdjęciach, a w rzeczywistości okazało się, że wygląda jeszcze lepiej. 
Daria przygotowała modelkę znacznie wcześniej przed naszym przyjazdem (mnie i Adriana), więc kiedy dotarliśmy na miejsce modelka przebrała się w kreacje i mogliśmy natychmiast zacząć. Modelka miała bardzo mało czasu z racji wyjazdu, stąd wszystko starałem się zrobić bardzo szybko... Sesja w pierwszej kreacji odbyła się w ciągu 30 minut, a w drugiej? Rekordowe 7 minut ;) Nie wierzyłem, że nawet w tak krótkim czasie jestem w stanie coś podziałać. Wszystko poszło zgodnie z planem, tak więc zapraszam do obejrzenia efektów naszej pracy.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Improwizacja

We wcześniejszym poście pisałem, że z powodu pogody siadło mi większość pomysłów na zdjęcia i musiałem improwizować... Tym razem improwizacja nie była wymuszona, a celowo postanowiłem jej dokonać. Tak też (dla odmiany na maxmodels) znalazłem początkującą modelkę z Będzina, więc postanowiłem dać Jej szansę. Wiedziałem jaki ubiór chciałbym widzieć na Dominice - bo tak na imię ma ta dziewczyna, ale na tym wszystkim kończyła się moja wiedza. Będzina nie znam, kojarzę go tylko z jednego miejsca jakim jest zamek.


Gdy dotarłem do celu spotkałem się z Dominiką i poszliśmy w stronę centrum, żeby zobaczyć czy jest tam jakieś miejsce warte uwagi. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało dość podobnie... stare kamieniczki, niektóre odnowione, niektóre w takim stanie, że wręcz się sypią. Szukałem czegoś wyjątkowego i tak też skończyło się na tym, że... postąpiłem odwrotnie. Wykorzystałem miejsca bardzo typowe przez co zdjęcia były robione m.in. przy wózkach z biedronki, w budce telefonicznej, a kończąc na remontowanym akurat dworcu kolejowym z którego pochodzi zdjęcie rozpoczynające ten artykuł. Swoją drogą dowiedziałem się, że po godzinie 20:00 centrum Będzina jest bardzo niebezpiecznym miejscem i mało ludzi przechadza się tamtejszymi alejkami. Słuchając tego nasunęły mi się skojarzenia z horrorem o tytule "Silent Hill" gdzie po określonej godzinie zaczynały wyć alarmy, a miasto zaczęło ogarniać zło. No dobra, ale wróćmy do rzeczywistości...


Wszystko jak zawsze, na początku zaczynam od najprostszego portretu jaki tylko mogę zrobić, po to by pomału zaznajamiać się z twarzą modelki... najbardziej spodobały mi się Jej usta, są naprawdę ładne, wyjątkowe. Trzeba było kadrować tak, żeby za każdym razem było je dobrze widać. Tym sposobem obierałem właściwy kurs. Jednak na tej sesji najlepsze zdjęcia, najlepsze pomysły zaczęły pojawiać się na końcu. Widziałem coraz więcej, czułem Będzin coraz lepiej. Pogoda wreszcie była po mojej stronie, słońce ładnie świeciło, dawało bardzo ładne cienie, które też starałem się wykorzystać. Najgenialniejszym miejscem okazał się dworzec PKP. Na dworcach widziałem już tyle zdjęć, że ktoś musi się nieźle nastarać, żebym chciał obejrzeć jego zdjęcia słysząc, że robił je właśnie na dworcu. Tu jednak nawet nie musiałem wejść daleko, żeby odkryć piękne miejsce. Dookoła wszystko było remontowane i przez to zastawione, a do wnętrza dworca docierało dość mało światła przez brudne szyby. Szybko jednak znalazłem miejsce, gdzie światło padało w dość rzadko spotykany sposób, mianowicie dając światło kierunkowe, które uwielbiam. Coś pięknego. Przy okazji później brudne szyby przydały się do wykonania kilku innych fotografii. Improwizacja jaką popełniłem na tych zdjęciach daje do myślenia dość sporo. Dobrze, że nie zawsze rozplanowuję wszystkie pomysły. Jak tym razem sobie poradziłem? Standardowo zapraszam do obejrzenia moich fotografii.

piątek, 5 sierpnia 2011

Krótka bajka

Dzisiaj trochę baśniowego tematu, deszczu, który tym razem przeszkodził, obróbki i cierpliwości.


Ponad rok temu udało mi się kupić sukienkę w bardzo baśniowym klimacie, "uwiodła" mnie swoją odmiennością i tym, że jeżeli modelka miałaby ubrać to do sesji w mieście to musiałaby liczyć się z dziwnym uśmiechem ludzi. Żeby dziewczyny nie katować sesja odbyła się w miejscu nieco rzadziej odwiedzanym przez ludzi. Miejsce to różniło się przede wszystkim odległością od innych obiektów, gdzie dobieram sesję. Tym razem nie musieliśmy nigdzie dojeżdżać z modelką, bo zdjęcia odbyły się 3 km od mojego miejsca zamieszkania, a w przypadku modelki na tym samym osiedlu w którym mieszka. Wszystko dlatego, że w tym miejscu znajduje się dość już zniszczony amfiteatr o charakterystycznych białych ławkach, gdzie robiłem już kiedyś zdjęcia. Amfiteatr ten osadzony jest w parku, więc przy okazji mogłem spróbować zrobić coś w klimacie leśnym co widać na fotografii otwierającej ten artykuł.

Modelką była Aneta - kolejna dziewczyna, którą znalazłem na face... no dobra, popularnym portalu społecznościowym (jak dowiedziałem się z moich źródeł będzie lepiej używać takiego określenia, żeby po raz kolejny nie robić kryptoreklamy, a przy okazji macie więcej do czytania). Jej bardzo delikatne rysy twarzy i duże oczy moim zdaniem nadawały się do takiego klimatu doskonale, więc trudno byłoby Ją pominąć w szukaniu. Jak już pisałem mieszka niemal na miejscu, więc trafiłem idealnie.

Wychodzę z domu, pogoda zapowiada się statecznie, przeszedłem może z 300 metrów, a tu deszcz. Parasol miałem, ale nie martwiłem się tym, że mnie zmoczy - z cukru nie jestem, a sprzęt schowany... gorsze było to, że większość moich planów przez tak krótki, aczkolwiek wyrazisty deszcz poległo. Może kiedyś jeszcze do nich wrócę, a tym czasem musiałem improwizować.




Problemem był tu także zniszczony amfiteatr... kiedy go pamiętałem nie był tak bardzo zniszczony jak teraz. Graffiti, które zostało tu dodane całkowicie psuje klimat tego miejsca... swoją drogą po co ktoś wysila się, żeby robić takie napisy? Tego chyba nigdy nie zrozumiem. Po co niszczyć tak ładne miejsca? Można byłoby pisać o tym felietony, ale to i tak nic nie da. Mi pozostała obróbka, obróbka i jeszcze raz obróbka. Trochę czasu minęło zanim usunąłem wszystko ze zdjęć, jednak bez tego nie miałyby one sensu w tym przypadku.




W pewnym momencie, aby modelka nie skaleczyła się o wszędobylskie szkło, zaczęła "pstrykiem" je odciągać. Uwielbiam naturalne zachowania i zawsze wyszukuję takich momentów w trakcie zdjęć, dlatego nie pozostawiłem tego obojętnie. Zdjęcie samo w sobie nie było zbyt piękne, ale od początku widziałem w nim potencjał. Z tego powodu zastanowiłem się nad obróbką, no i zabrałem się do roboty. Obróbka kosztowała mnie więcej czasu niż cała ta sesja, ale myślę, że warto było.